Od początku wiedziałam, że będę karmić piersią. Przecież to nic trudnego, mleko porostu leci a dziecko ssie, bezproblemowo i bezboleśnie.
Jednak okazało się, że to wcale tak nie wygląda. Z powodu cukrzycy w ciąży miałam poród indukowany oksytocyna. Zaraz po porodzie córeczka została mi zabrana na szczęście mój mąż przy niej czuwał. Zaczęło się szycie trwało prawie półtorej godziny. Poziom cukru spadł mi diametralnie. Zaczęto walczyć o jego podniesienie. Z tego powodu oraz znacznej utraty krwi nie miałam siły na nic.
Córeczkę dostawiałam do piersi ładnie na chwilę zasysała to myślałam ok już będzie tylko lepiej. Az nagle w następnej dobie sprawdzono u niej poziom cukru spadł za nisko. Zawołano doradczynie laktacyjna, która ponaciskała mi piersi dowiedziała się jaka jest sytuacja. Razem z nią i lekarzem podjęliśmy decyzje o podaniu jej mm. To było dla mnie straszne jak to nie mam mleka, jak to nie potrafię wykarmić własnej córki. To nie tak miało być.
Przez kolejne dni pobytu w szpitalu było coraz gorzej, pielęgniarki naciskały mi piersi aż porobiły mi wiele siniaków. Komentowały ta to nie wykarmi dziecka. Płakałam co chwilę, byłam.bliska załamania.
Po tygodniu w końcu wróciłam z córeczką do domu. Mimo wszystko cały czas starałam sie ją przystawiać, po krótkich chwilach płakała niemiłosiernie bo nie leci. Godzinami siedziałam z laktatorem, aż nagle pojawiły się pierwsze kropelki. Popłakałam się ze szczęścia.
Teraz już nie mam najmniejszego problemu laktacja regularna. Córcia ma tyle mleka ile zapragnie. Wierzę, że skoro mnie się udało to.i Wam się uda.
Brak mleka był jedna z przeszkód jakie pokonałyśmy z córką razem, potem przyszło nam zmierzyć się z oduczeniem butli a zasysaniem piersi i alergii. Teraz ma już 6mcy i cieszę się, że nam się udało. O tych innych problemach opiszę później bo te wspomnienia wywołują u mnie zbyt wiele emocji.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz